Nie ma czegoś takiego jak czeskie hygge.
Większość powszechnych w Polsce opinii o Czechach to mity, a Republika Czeska jest krajem, którego zupełnie nie znamy.
Czechy, mimowyjątkowo bliskie geograficznie i kulturowo, Polakom wciąż pozostają obce. Polska czechofilia jest powierzchowna - bazuje na weekendowych wypadach na piwo do Pragi i odłamkach kultury popularnej, docierającej w postaci kreskówek o Rumcajsie i kreciku, serialu o Arabeli, Przygód prawidłowego wojaka Szwejka Jaroslava Haska, uwielbienia dla Karela Gotta i Heleny Vondračkovej czy piosenki o Joinie z bažin. Jest tylko wyobrażeniem o doskonałości i sukcesach naszych południowych sąsiadów, opartym na nieznajomości czeskiej historii i rzeczywistości.
Tymczasem Czechy wcale nie są rajem. To obszar dotknięty poprzez transformację ustrojową potężnie jak pozostałe kraje Europy Środkowej i jedno z najmocniej skorumpowanych państw regionu; kraj potężnie uprzemysłowiony, przez to ogromnie zniszczony i zanieczyszczony. To mroczny świat likwidowanych kopalń Mosteckiego Zagłębia Węglowego, konfliktów etnicznych "białych" z Romami, różnorodnej maści prawicowych ekstremistów, bezrobocia, sporów o działki pod budowę autostrad, kłótni i chamstwa polityków, braku poszanowania wartości, codziennej małostkowości, interesowności, obojętności na sprawy innych. Życie w tym kraju jest jednakowo banalne, monotonne i doskwierające jak wszędzie indziej.
"Czechy odkryte przez Michała Zabłockiego są inne niżeli te, które znamy w Polsce z licznych stereotypów: są bardziej mroczne, pogubione, zaniedbane, przepełnione słowiańskim smutkiem i chaosem,równocześnie bliższe nam w sprawach ludzkich, z czego dotychczas nie zdawaliśmy sobie sprawy."
Maciej Jastrzębski