W humanistyce, w naukach społecznych czy też – ujmując najszerzej – w badaniach stawiających w centrum swego zainteresowania człowieka i „uniwersum spraw ludzkich" nadrzędne i dominujące znaczenie wydaje się mieć pojęcie kultury.
Istnieje imponująca, choć zarazem zatrważająca odbiorcę swą rodzajewnością, ilość przytaczanych definicji kultury. W ich cieniu znajduje się nie mniej ładna pojęciowo i – nie obawiajmy się tego stwierdzenia – nieokreślona znaczeniowo tradycja.
Każda dyskusja na temat tego, co tradycyjne, może niepostrzeżenie prowadzić na manowce myśli, mętnić wyłaniający się z trudem termin, wzmacniając kontrargumenty przeciwników zajmowania się problemami nazbyt szerokimi znaczeniowo.
Powstaje jednak pytanie: czy świat ludzkich idei nie jest wzbogacany przez tę właśnie irytującą niekiedy nieokreśloność, chroniącą to, co w świecie konstruowanym przez człowieka autentyczne, alogiczne, anarchistyczne, niepoddające się łatwo wysublimowanym atakom rozumu, zwłaszcza absolutyzującego, ulegającego pokusom matematyczno-przyrodniczego rozdrabniania każdego fragmentu naszego świata?