Za pierwszym razem nie udał mi się trekking w Tatrach Słowackich. Na szczęście rezygnacja podczas pierwszej próby nastąpiła wyjątkowo prędko i nie zniechęciło mnie to do gór a powiem więcej, zaostrzyło tylko mój apetyt.
Za to na drugie podejście czekałem ponad dwie dekady. Rozpoczęliśmy naszą wędrówkę od Tatrzańskiej Łomnicy i zakończyliśmy nieopodal Szczyrbskiego jeziora.
Przedstawiona propozycja może się spodobać długodystansowcom, którzy lubią trekking z znacznymi plecakami od schroniska do schroniska. Nasze przejście co prawda zakończyło się bez wejścia na Krywań, ale myślę, że może być inspiracją nie tylko na kilka dni marszu,choćby na wypad weekendowy. Wtedy warto wziąć dodatkowo dzień, bądź dwa urlopu. No chyba, że nie uda nam się oprzeć urokowi tatrzańskiemu i wybierzemy się na kilka dni tak jak to przedstawiłem tutaj.
Tatry Słowackie to jak najistotniej pozwalają na dzięki licznym kolejkom linowym i popularnej „Elektriczce" czyli kolei słowackiej obsługujących połączenia u podnóża Tatr Wysokich.