Euforię od katastrofy czasami dzieli tylko jeden krok…
Szept tego jedynego mężczyzny przyniesie Marcie w noc poślubną w Gdyni kilka słów, które dużo pań pewnie przyjęłoby wzruszeniem ramion, inne wręcz chciałyby takie usłyszeć. Ją natomiast krępuje balast… zasad.
Wkrótce przytrafi jej się kolejne nieszczęście, tym razem w Tatrach, w pobliżu Siklawy. Jak przez mgłę usłyszy jednak cudownie błogi głos i dostrzeże zarys przyjaznej twarzy ratownika. Poczuje również w rąk jego amulet i dotrą do niej słowa, że góry nie są od porachunków, lecz od prze-ży-wa-nia. Wkrótce stanie przed dylematem kolejnych wyborów…
Zatoka Pucka, zwana przez Kaszubów niewiele znaczącym Morzem, i Tatry są scenerią, w której przyjdzie Marcie te dylematy rozwiązywać. Zapatrzonej w bajkowe widoki i zasłuchanej w Dwie tęsknoty zespołu Krywań. I choć znowu los dotknie ją boleśnie, dokona adekwatnego wyboru.
Prawdziwa miłość bowiem potrzebuje prawdy, żarliwości i… amuletu.