Żyjemy w czasach, w których turystyka jest istotnie modna. Tak modna, że zwykłe podróżowanie wielu osobom już nie wystarcza. Ludzie szukają skrajnych wrażeń. A gdyby tak ruszyć w podróż w czasie? Oczywiście nie dosłownie, ale na przykład w wyobraźni. Jednak aby to zrobić, trzeba uzbroić się w wiedzę. Przewodnicy w głównej mierze podają potężne dane: "Oto kościół z XIV wieku w stylu gotyckim, proszę zwrócić uwagę na wyjątkowo cenne ołtarze i polichromie - a teraz idziemy dalej". Rzeczowo, ale sucho i nazbyt lakonicznie, prawda? Czymś zupełnie innym będzie rozmowa z kimś, kto z racji zawodu i własnych zainteresowań przeprowadził wnikliwe badania nad danym zagadnieniem. Nawet historią któregoś miasta. Co na jego temat odkrył? Do jakich wniosków doszedł? Czego nowego możemy się od niego dowiedzieć o miejscu, które wydaje nam się należycie znane z autopsji albo ze stron przewodników turystycznych?
Ta książka składa się z dwunastu rozmów, które autorka przeprowadziła ze znawcami i z pasjonatami historii. Punktem wyjścia do każdej z nich jest miasto - pomiędzy innymi Paryż, Wenecja, Gandawa, Drezno, Lwów -, a także czas, niekiedy parę lat, innym razem aż kilka stuleci. Jeśli przed wyjazdem do Anglii ktoś zdecyduje się na lekturę rozmowy o Oksfordzie, to dzięki niej dowie się, jak funkcjonowały średniowieczne uniwersytety, jak wyglądało życie studentów: co czytali, skąd brali pieniądze, gdzie i jak się bawili. Rozmowa o Olsztynie to swoista instrukcja "czytania" miasta na prawie lokacyjnym i późniejszego - posiada dane o tym, co wynika z takiego, a nie innego układu ulic i dlaczego budynki publiczne wznoszono w danym stylu architektonicznym. Nieco inny charakter ma tekst o Poznaniu. To właściwie opowieść o wojnach z połowy XVII stulecia i straszliwych zniszczeniach, jakie pozostawiły w całej Rzeczpospolitej, nie tylko w tym mieście.
W składających się na tę książkę rozmowach z wybitnymi historykami dzieje europejskich miast są pretekstem do pokazania przeszłości z nieprzewidzianych perspektyw. Litwa była zapóźniona cywilizacyjnie w stosunku do Korony? Akurat! W Koronie nigdy nie skodyfikowano prawa, Litwa zaś od końca XVI wieku miała swój Statut Litewski. W szlacheckiej Rzeczpospolitej prawo do herbu miała wyłącznie szlachta? Tak, ale nie w Wilnie. Tamtejsi mieszczanie, o ile wywodzili się z rodów zasiadających z pokolenia na pokolenie w radzie miejskiej, mieli swoje herby, równe szlacheckim. Niejedna rozmowa starcza za monografię. Skąd XIX-wieczne szaleństwo na punkcie oper? Dlaczego jedno z najcudowniejszych dzieł europejskiego malarstwa powstało akurat w Gandawie? Czy do sięgnięcia po nieprzemijalność w historii architektury wystarczał talent, czy trzeba było jeszcze w XVI wieku wynaleźć całkiem nowoczesną sztukę promocji swej twórczości? Rozmowy Beaty Janowskiej skrzą się rozkosznymi okruszkami czasu przeszłego dokonanego. Oto damy w Wenecji zaczynają spacerować na...