Wobec apokaliptycznych wizji upadku kultury pisma czy wiary w emancypacyjną moc sprawczą cyberprzestrzeni i ,,innowacyjnych automatów" dzieło Hansa Magnusa Enzensbergera jawi się jako pochwała nierównoczesności. Tak oto poezja - niczym pierwiastek mały, a jednak coś niezbywalnego - pojawia się w historii niespodzianie jak zając w centrum komputerowym. W życiodajnych ,,szwach" i spoinach tego, co ponowoczesne i anachroniczne, teraźniejsze i przeszłe, powtarza się to, czego nie przypuszczamy i nie oczekujemy. Te powroty przeszłości jako ,,groźba lub obietnica, tragedia lub farsa" są dla poety - bytu anachronicznego par excellence - jedyną prawomocną zasadą nadziei.