Autorka wybrała wyjątkowo niekonwencjonalną metodę literacką, nawiązującą do tej, którą zastosował Jarosław Marek Rymkiewicz w encyklopediach „Słowacki" i „Leśmian" czy Antoni Słonimski w „Alfabecie wspomnień". W formie uporządkowanych alfabetycznie esejów opracowała zróżnicowane przejawy energiczności Liceum i zarazem środowiska krzemienieckiego. Dzięki hasłowej formie opisu, w 45 esejach udało się autorce omówić więcej zagadnień aniżeli mogłaby pomieścić klasyczna monografia Liceum i miasta, w którym funkcjonowało. W książce znajduje się ponad 70 archiwalnych ilustracji, część z nich jest po raz pierwszy publikowana. Krzemieniec to miasto-fenomen. Walczył o nie Kazimierz Wieki, opiekowała się nim w sposób szczególny królowa Bona, a do Korony wcielił je Zygmunt August. Po III rozbiorze miasto trafiło pod panowanie Imperium Rosyjskiego. W latach 1805–1832 istniało tam słynne Liceum Krzemienieckie (Gimnazjum Wołyńskie, Ateny Wołyńskie). Krzemieniec ponownie należał do Polski w latach 1921–1939. I o tym właśnie okresie opowiada ta książka. Osią narracji jest powołane przez Józefa Piłsudskiego w 1920 roku Liceum Krzemienieckie, nawiązujące ideowo do swej poprzedniczki z początku XIX w. Było ono fenomenem edukacyjnym lat międzywojennych, któremu nie dorównała później żadna szkoła – ani w PRL, ani obecnie. Było dużo więcej niżeli szkołą. Stało się centrum kulturalnym nie tylko dla powiatu krzemienieckiego, ale dla całego Wołynia. Instytucją organizującą życie społeczne. Dziś trudno sobie wyobrazić, aby szkoła miała do swej dyspozycji skocznię narciarską czy uczyła latać na szybowcach.