„[…] są to teksty pokaźnie, bez wątpliwości nie tylko z jednego ducha poczęte, lecz także właściwie, mimo bogactwa i rozmaitości przedmiotów, wokół jednej sprawy rozkręcone. Jak tę sprawę nazwać? O czymkolwiek mowa w tych rozprawach – a zawsze dotyczą one czegoś wyjątkowo ważnego dla naszej kultury – autorka dostrzega trudności, o jakie się potykamy, gdy usiłujemy określić ściśle granicę pomiędzy zjawiskami, z których jedno jest prawidłowe, a drugie złe, a które albo z tego samego źródła wypływają, albo do tych samych motywacji ludzkich się odwołują czy też mogą uchodzić za odmiany tej samej natury.
A przecież, aczkolwiek trudno te granice zdefiniować i czasem, gdy nie chodzi o wypadki skrajne, możemy się wahać, jak rzecz daną i doświadczaną osądzić – odróżnienie dobra od zła nie zanika, nie może być nigdy unieważnione.
Proszę mi na słowo uwierzyć, że nie ma w tych rozprawach Barbary Skargi, w jakiejkolwiek kolejności je studiować, ani jednej, po której przeczytaniu czytelnik nie poczułby się wzbogacony, zbudowany i autorce wdzięczny".
Leszek Kołakowski Z zachęty do czytania rozpraw Barbary Skargi Wydany po raz pierwszy w 1999 roku zbiór O filozofię bać się nie musimy to publikacja nieszablonowa na tle twórczości tej autorski. Napisana pozostała z myślą o najmłodszych uczniach Barbary Skargi – ostatnim pokoleniu wychowanych przez nią humanistów, których Skarga zostawia z przesłaniem wartym przypomnienia – nie bójmy się niepewności poznawczej – uczmy się pytać.
„Nie wiem", „wydanie mi się", „osiągalne" – to słowa, które do dyskursu filozoficznego wprowadził już Sokrates, a które należałoby przywrócić dzisiejszej debacie publicznej chorej w zacietrzewieniu i pewności swych racji.
Skarga nie boi się mówić o kwestiach fundamentalnych – prawdzie, czasie, intelekcie i jego nadużyciach, cynizmie, tożsamości czy złu, nie boi się stawiania pytań i konstatowania, że na niektóre z nich nie ma odpowiedzi.
Mówi: wyjdź poza swoje ciało i zadziw się światem – zapytaj, o co w nim chodzi i nie bój się, jeśli nie wyszukasz odpowiedzi. Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy zapomnieli się dziwić.