U schyłku życia niejednego człowieka, a czasem choćby w samym środku, jeśli nie wręcz na początku jego oczekiwanego życia, nadchodzi chwila niełatwej decyzji: jest to moment, w którym nierzadko on sam, a jeszcze częściej ci, którzy się nim zajmują - jego bliscy, jego opiekunowie i jego lekarze - są zmuszeni zdecydować, czy posiadają przez jakieś mozliwe działanie (albo poprzez zaniechanie takiego dzaiałania) przyczynić się przynajmniej w pewnym stopniu do tego, żeby życie tego człowieka dobiegło do końca. Te decyzje o zakończeniu życia mogą posiadać najróżniejszy dramatyzm i najróżniejszy charakter. Dla celów tego przeglądu rozgraniczę wśród nich cztery warianty: pierwszym, od którego wygodnie będzie rozpocząć, jest decyzja o letalnej analgezji - wykorzystywaniu środków uśmierzających ból, ze świadomością, że mogą one spowodować (albo prawdopodobnie spowodują) szybszą śmierć pacjenta; drugim rodzajem, który omówię, są zróżnicowane formy rezygnacji z podtrzymywania życia; trzecim - decyzja o popełnieniu samobójstwa lub pomocy w samobójstwie; ostatnim - decyzja o eutanazji. Biorąc kolejno pod uwagę wymienione typy decyzji, za każdym razem spróbuję rozważyć, czy przynajmniej w niektórych wypadkach - a jeżeli tak, to w jakich - są one moralnie usprawiedliwione. Jest bowiem jasne, że każda z wyznaczonych decyzji - już przez to samo, że w mniejszym albo pokaźniejszym stopniu przyczynia się do zakończenia życia pewnego człowieka - wymaga jakiegoś usprawiedliwienia.
- Włodzimierz Galewicz