Jest rok dwa tysiące któryś, Serbia i Chorwacja rozgrywają w Belgradzie mecz kwalifikacyjny do mistrzostw świata, bez udziału kibiców gości. Chorwacja organizuje więc publiczne transmisje. Jej reprezentacja wygrywa, a wspólne oglądanie spotkania eliminacyjnego kończy się rozruchami, które rozpoczęły się w nadmorskiej miejscowości Brižnik – znanej z epidemii tyfusu, o której spowodowanie oskarżano choćby terrorystów. Mówiono, że przyczyną zamieszek była śmierć syna generała, Herkulesa, który rzekomo zginął pod kołami auta z austriacką rejestracją. Jadąca nim para turystów zaginęła bezpowrotnie, na nic zdała się interwencja austriackiej ambasady...
Z tych, a także innych faktów i losów bohaterów Jergović konstruuje powieść niemal kryminalną, gęstą, trzymającą w napięciu, której rozwiązanie jest zupełnie niespodziewane i zaskakujące.
To, że autor umieszcza akcję w niesprecyzowanej przyszłości, sprawia, że jej przesłanie jest przerażające. Jergović ukazuje bowiem, iż nacjonalistyczne zaślepienie nie mija, iż trwa stale i w sprzyjających warunkach ożywa. Ukazuje, jak łatwo jest wywołać pogromy i jak z łatwością ogarniają one coraz szersze kręgi ludzi. Demonstruje też,zawsze taki sam jest los uchodźców, nawet tych, którym się powiodło – nigdy nie przestają być obcy, boleśnie trwa w nich pamięć utraconego kraju. I nic nie wskazuje, aby kiedykolwiek miało być inaczej.