Religia i literatura pełniły funkcję buforu między człowiekiem a twardą rzeczywistością. Były próbą stworzenia rzeczywistości bis, rzeczywistości nam przyjaznej, prawdziwie ludzkiej, w której można zamieszkać, broniąc się przed nieludzkimi ostatecznościami prawdziwego świata. Obie nadawały sens i znaczenie temu wszystkiemu, co trzeba było przyjąć jako niezbędne, ale z czym nie można się było pogodzić. Gdy człowiek wreszcie uczynił sobie świat poddanym w tym stopniu, iż już nie chce żadnego innego, ten amortyzator przestał być mu konieczny. To dlatego, iż żaden inny świat nie jest ani potrzebny, ani wyczekiwany, religia i literatura odchodzą w niebyt. Wydaje się, że rzeczywistość musi stawiać nam dużo obszerniejszy opór, by miały one szansę utrzymać swą wagę i znaczenie.