Prawdziwa miłość, jak sugerował Hegel, jest pracą. Taka miłość, uwikłana w głęboki i nie za każdym razem szczęśliwy romans z negatywnością, sama siebie wciąż podważa. Nie szafuje spełnieniem, raczej oszczędnie rozdziela ulotną błogość. Za każdym razem może się skończyć, nie sposób precyzyjnie ustalić, kiedy się początkuje. Zbierając mozolnie rozproszone wątki naszego życia, nie nadaje im żadnego ostatecznego sensu - w ogóle niweluje wszelką ostateczność. A w szerszej perspektywie, przepracowując ideologię romantyzmu i nie dając się zepchnąć na pozycje religijne, miłość właściwa może stać się nowym zarzewiem czy raczej pozostać ostatnim bastionem niedogmatycznej refleksji. Do bólu mieszczański, a zarazem nieprzerwanie zachowujący perspektywę krytyczną autor książki chce odpowiedzieć na proste pytanie – czym jest miłość? Klucząc między klasykami myślenia dialektycznego a najważniejszymi filozofami późnej innowacyjności, zbiera strzępy ich idei, które w końcu układają się w wyczekiwaną odpowiedź...