Fotografia jest wspaniałym źródłem do poznania historii,równocześnie potrafi być źródłem niesamowicie zwodniczym, zwłaszcza, jeśli zapomni się o tym, jak nad wyraz jej wierzymy i jak bardzo potrafimy być uzależnieni od jej przekazu. Zróbmy prędki test: czy wiecie Państwo jak wygląda Statua Wolności? Zapewne tak. Lecz jaka żeby była odpowiedź, gdyby pytanie brzmiało: czy widziałeś Statuę Wolności na własne oczy? Podobnie, jak my, czytelnicy tygodników ilustrowanych okresu międzywojennego oglądali szereg wydarzeń oczami fotografów i osób, dobierających fotografie do kolejnego wydania. Dla sobie współczesnych, ujęcia te budujeły mniejszy lub większy fragment ich świata. My, poprzez ich pryzmat patrzymy na historię. Czy nie jest jednak tak, iż wszyscy ulegliśmy pewnemu złudzeniu, że patrzymy na rzeczywistość, a tak naprawdę patrzymy na starannie przypasowany jej fragment, który i w przodkach i w nas generuje zaledwie odbicie tego co było – nierzadko odbicie niczym z krzywego zwierciadła.
Marcin Krzanicki, absolwent Uniwersytetu Rzeszowskiego (historia) i Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie (Public Relations). Fotografię traktuje jako fragment komunikacji społecznej, w jej wizualnym aspekcie. Autor artykułów i prac popularnonaukowych podejmujących tematykę kreowania wizerunki Polski w amerykańskiej prasie dwudziestolecia międzywojennego, fotografii na usługach niemieckiej i sowieckiej propagandy we wrześniu 1939 r. I komiksu w okresie PRL-u.