„Z mateczką na Mörderbergu” to opowiadanie autorstwa Herberta George’a Wellsa, cenionego za jednego z pionierów gatunku science fiction.
“Opowiadałem już, zdaje się, jakiem dosiadał mego pierwszego aeroplanu, na którym informacje mi było pobić pewnego rodzaju rekord w Arozie: spadałem, mianowicie, w ciągu trzech dni kolejno do trzech rozpadlin skalnych. Stało się to, zanim mateczka przyjechała. Od pierwszego spojrzenia zorientowałem się, że jest zmęczona, wyczerpana, zmordowana, więc też, nie chcąc, ażeby poczęła obnosić swoje troski po hotelu, ani aby dostała się w samo gniazdo wściekłych plotek, zapakowałem ją i dwa plecaki i powiodłem ją na długą, orzeźwiającą, zupełnie łatwą wycieczkę w kierunku {pomocn|przydatn)ym. Dopiero pęcherz na matczynej nodze zmusił nas do wylądowania w „Magenruhe“ — hotel na Scheejochu. Z pęcherzem czy bez pęcherza — mateczka chciała iść dalej (nie zdarzyło mi się spotkać w życiu większego zucha od mojej matki) ale ja powiedziałem:
— Nie. Mamy tutaj turystyczne schronisko i to mi się z gruntu podoba i nietylko z gruntu, ale i z nieba. Będziesz tu mogła siadywać sobie na werandzie z lunetą, a ja powspinam się trochę na szczyty.
— Tylko bez wypadków — odpowiedziała mi na to.
— Nie mogę obiecać, mateczko — odrzekłem — ale w każdym razie będę pamiętał, że jestem twoim jedynym synem.”
Fragmenty z książki: Herbert George Wells. „Z MATECZKĄ NA MÖRDERBERGU”