Oto, jak mówił o swej twórczości Hogarth: „chciałem komponować obrazy na płótnie podobne do przedstawień na scenie”; a dalej: „mam nadzieję, iż będą mierzone tą samą miarą i krytykowane wedle tego samego kryterium […]. Starałem się traktować mój temat jak pisarz dramatyczny; obraz jest dla mnie sceną, a mężczyźni i kobiety to aktorzy, którzy przez czynności i gesty posiadają ukazywać pantomimę. Skierowałem więc myśl ku najnowszemu rodzajowi, to jest ku malarstwu i grafice na progresywne tematy moralne, dziedzinie, której nie dotykano w żadnym kraju ni czasie […]. W tych kombinacjach tematy, które dają rozrywkę i zarazem poprawiają umysł, mogą mieć jak największą ergonomiczność społeczną i trzeba im przeto przyznać najwyższe miejsce”. Mamy więc do czynienia z pisarzem, reżyserem i dramaturgiem, który wypowiada się przez obraz. Szczególnie, jego ryciny to odsłony, jego kompilacje to inscenizacje; patrzymy raczej na scenę teatru niż na prawdziwy świat. Hogarth jest przeto malarzem i artystą teatru. Jego sztukę trzeba umiejscowić i od¬czytać nie tylko od strony plastyki i moralności, ale także od strony teatru. /Jan Białostocki