Patrick Deville kontynuuje swoją erudycyjną i poetycką podróż wzdłuż równika, rozpoczętą w Ameryce Środkowej, gdzie tropił ślady Williama Walkera (Pura Vida), skąd poprzez Afrykę Brazzy (Ekwatoria) dotrzeć obecnie nad Mekong, do kraju Khmerów, a zarazem ziemie związane nierozłącznie z dziejami francuskich Indochin. Bezpośrednim pretekstem pobytu Deville’a w Kambodży jest proces Ducha – nadzorcy więzienia Tuol Sleng w czasach Czerwonych Khmerów, czyli w latach 1975-79 ubiegłego wieku. I właśnie refleksja nad ludobójstwem dokonanym na własnym narodzie przez kilku „przyjaciół” posiadających za sobą studia w Paryżu stanowi oś rozważań autora nad kondycją ludzi zanurzonych w nurcie krwawej historii tego regionu. Nie brakuje w Kampuczy – jak przede wszystkim u Deville’a – „rozmowy” z przemyśleniami innych pisarzy – Josepha Conrada, Pierre’a Lotiego czy Grahama Greene’a. W kolejnej swej opowieści autor olśniewa duktem narracji przepełnionej głębią i ironią, melancholią i szacunkiem dla drobiazgów, inteligencją i energicznością obrazów.