Nie oceniałem jego obrazków, były taką samą częścią mojej codzienności jak meble w mieszkaniu, firanki w oknach czy odcień ścian. Jednak słuchając mimochodem tego, co ojciec mówił o zróżnicowanych wydarzeniach czy faktach artystycznych, zacząłem orientować się, jak ważne jest rozróżnianie tego, co brzydkie, a co piękne.
Nie potrafię powiedzieć, czy wieloletnie obcowanie ze sztuką, którą wytwarzał, ukształtowało mój gust,na pewno pozwoliło mi docenić to, co robił. Jakby na przekór oficjalnie dominującej szarzyźnie i braku fantazji tamtych lat, jego obrazy uderzały feerią barw i śmiałością ich zestawiania.
Mam to szczęście, że mimo dość lekceważącego podejścia Kazimierza Manna do archiwizacji swych prac, udało mi się część z nich uratować i wszystko, co wisi u nas na ścianach, to właśnie jego dzieła. Kim był? [fragment książki] Kazimierz Mann (1910–1975) był artystą, lwowiakiem, więźniem stalinowskiego więzienia, bywalcem SPATiF-u, synem, mężem, ojcem.
Ze wspomnień jego syna Wojciecha wyłania się postać człowieka niezależnego, zbuntowanego wobec peerelowskiej rzeczywistości, żyjącego po swemu,zawsze na pierwszym miejscu stawiającego najbliższych.
Artysta to wzruszająca i zabawna opowieść nie tylko o niezwykłym człowieku, jego talencie i poruszających wyobraźnię dziełach, ale także o sile pamięci i rodzinnych więzi.