OD RADKA: Mam słabość do kryminałów,bezsprzecznie nie do wszystkich. Jestem rozpieszczony przez Henninga Mankella, Arnaldura Indriðasona czy Jo Nesbø, więc poprzeczkę ustawiam szczególnie wysoko. Przez wyjątkowo długi czas uważałem, iż nie ma na polskim rynku kogoś, kto mógłby jednak w niewielkim stopniu dorównać tym wielkim mistrzom z północy.
Na szczęście się pomyliłem. Zygmunt Miłoszewski stworzył postać prokuratora Teodora Szackiego, który jest z jednej strony w całości zwykłym urzędnikiem Rzeczypospolitej, a z drugiej – niepospolitą postacią, z którą boleśnie można się w wielu sytuacjach utożsamić.
Autor demonstruje świat, w którym nic nie jest czyste, skończone i absolutne. Każdy dobór niesie ze sobą konsekwencje, a skala szarości decyzji życiowych jest wprost przytłaczająca. Jako ogromny entuzjasta historii Szackiego jestem nieco załamany decyzją Zygmunta Miłoszewskiego o jej zamknięciu w ramach tej trylogii, lecz też bardzo tę decyzję szanuję.
Autor mógłby bez zmartwień żyć, odcinając kupony od opisywania dalszych losów swojego bohatera. Postanowił jednak inaczej, więc Uwikłanie, Ziarno prawdy i Gniew muszą nam starczyć. Na szczęście, wystarczają z nawiązką!