Przyznaj, spodziewasz się baśni.Miasto Grimm – ponura, spowita obłokami tłustej czerni metropolia to miejsce, gdzie o sprawiedliwość jednakowo trudno, co o bezchmurne niebo. Zbudowane na ciele olbrzyma, napędzane jego smolistą krwią i odłamkami węglowego serca trwało w dawno ustalonym porządku. Do dzisiaj. Na przestępczą scenę wkracza właśnie bezkompromisowo Nowy Gracz, a oficer policji Wolf zostaje brutalnie zamordowany we własnym domu. Czy te fakty się łączą? I czy czerwony płaszcz z kapturem zaobserwowany u głównej podejrzanej w sprawie zabójstwa czyni ze sprawy zbrodnię na tle religijnym?Jakub Ćwiek tym razem funduje nam gorzki, brutalny kryminał noir w niezwykłym świecie inspirowanym amerykańskim podziemiem przestępczym lat dwudziestych i trzydziestych. W mieście, w którym rządzi strach i… opowieść.W tym mieście nie wybacza się żadnych błędów!***BiogramJakub ĆwiekJest autorem dziewiętnastu książek, licznych opowiadań, artykułów publicystycznych i scenariuszy. Najistotniej znany ze stworzenia uniwersum Kłamcy, rozwija też światy, w których prym wiodą Chłopcy i Dreszcz, i wypuszcza się na zupełnie inne rejony. Dziesięciokrotnie nominowany do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla, otrzymał ją w 2012 roku za opowiadanie Bajka o trybach i powrotach. W tym samym roku i ponownie dwa lata później pozostał nominowany do Śląkfy w kategorii Twórca Roku. Fragment– Albero, możesz mi powiedzieć, co do chol… – Umilkł, widząc wściekłość malującą się na twarzy podkomisarza i jego wzniesioną nagle dłoń. Drugą ręką policjant dociskał słuchawkę do ucha, potakując raz po raz komuś, kto, wedle dochodzących Dragosavalija dźwięków, miał na nim duże używanie.– Oczywiście, panie sekretarzu – powiedział w końcu Albero. – Tak, właśnie zgłosił się podejrzany, dlatego… tak, jak najistotniej, jak tylko się czegoś dowiemy.Podejrzany? Dragosavalij mimowolnie sięgnął ręką do czoła, a potem odwrócił w stronę Morta. Z twarzy lokaja jak z reguły nie sposób było niczego wyczytać, za to jego własna, był tego pewien, wyrażała dzisiaj całą gamę emocji – od zdumienia poprzez krótką chwilę niepokoju po nawracającą ze zdwojoną siłą falę wściekłości. Czuł, że koniuszki uszu zaczynają go parzyć, iż na twarzy rozkwitają mu plamy czerwieni, oczy zasnuwają się różową mgłą, a ślina nabiera gorzkawo-metalicznego posmaku. I już otwierał usta, by wrzasnąć, gdy nagle Albero odłożył słuchawkę na widełki, wyprostował się w fotelu i powiedział jedno słowo:– Wolf.Dragosavalij zamknął usta i potrząsnął głową, jakby właśnie się obudził.– Co z nim? – zapytał