Mieszanka wybuchowa pogłębiających się dysproporcji pomiędzy ludźmi i rosnącej skali ich cierpienia, dewaluowanego jako „uboczne”, wyrasta na jeden z najdramatyczniejszych problemów naszych czasów. Klasa polityczna zwyczajowo postrzega ubóstwo w kategoriach prawno-dyscyplinarnych – jako kwestię tego, jak powinno się nowoczesnać z jednostkami, które popadły w konflikt z prawem, na przykład z bezrobotną młodzieżą.
Traktowanie ubóstwa w wymiarze problemu przestępczości przesłania jednak społeczne korzenie nierówności, które z jednej strony tkwią w konsumpcjonistycznej filozofii życiowej krzewionej i wpajanej poprzez nakierowaną na konsumenta gospodarkę, z drugiej zaś w momentalnym zawężaniu się przystępnych ubogim szans życiowych.
W płynno nowoczesnym świecie, w którym żyjemy, ubodzy są ofiarą uboczną napędzanego zyskiem, nakierowanego na konsumenta społeczeństwa, są „obcymi we własnym kraju”, pozbawionymi praw, jakimi dysponują inne podmioty ładu społecznego.
W swojej nowej książce Zygmunt Bauman – jeden z najmocniej oryginalnych i wpływowych myślicieli społecznych współczesności – przygląda się cząstkowemu podobieństwu pomiędzy nierównościami społecznymi a coraz powszechniejszym obecnośćm „strat ubocznych”, poddając pod rozwagę jego implikacje i koszty.