1 Dywizja Grenadierów w obronie Francji po klęsce wrześniowej....Znów lotnik. Niemcy macają szosę. My cicho. Znów strzelamy. Lotnik - nie przerywamy. Przeciwlotnicza sieje przepiękne obłoczki na lazurze nieba, ale gdzie oni tam trafią.
Francuskie baterie milkną. Czort z nimi, damy sobie radę. Chłopcy przyzwyczajeni. Z lewej, z nad drzew dochodzi głuchy warkot motorów. Bombowce! Ukazują się klucze stalowych olbrzymów. Kryć się! Lotnik!
Żołnierze się kryją dla przyzwoitości, lecz każdy chciałby być z brzegu, aby gapić się. Liczymy - 46 urządzeń, może więcej. Lecą na nas, lecz nie do nas chyba.,,Właściwie po co się tak kryjemy - pyta się Czencz - to interesujące zobaczyć".
Władek (oficer ogniowy baterii) wchodzi do schronu telefonistów. Ja staję w rowie u wejścia do schronu drugiego działonu. Trochę nam głupio, bo coś za niezwykle na nas lecą. Świst. Warkot cholerny. Huk. Ziemia się trzęsie.
Łoskot walących się domów, sypiących się dachówek. Drugi świst. Trzeci. Cholery! Włazimy głębiej do schronu. Ziemia przesypuje się przez belki sklepienia. Ściany znowu drżą jak głupie, my też. Walnęli w amunicję.
Łoskot rozrywających się pocisków wyraźnie odbija się od potężnych grzmotów bomb. Czuć niemal wyraźnie wrzynanie się bomb w ziemię, później wstrząs. Ziemia bryzga na działa. Podchodzę do wyjścia schronu.
Bydlę! Schodzi do pikowania, zdaje się wprost na nas. Cofam się jak najśpieszniej. Łoskot cholerny. Grudy ziemi padają na działobitnię. Już przeszło 10 minut to trwa. Gdzie są te cholerne baterie przeciwlotnicze$234 Dlaczego Kaźmierski nie gra ze swych k.m'ów.
Do d... Z taką obroną przeciwlotniczą! Znów porcja. Nic nie wiem co się dzieje na reszcie baterii. Wychylam się, ani śladu życia, tylko te diabelskie świsty i huk bomb, lecz zdaje się, iż schrony całe. Latają na 500-600 m., przy pikowaniu dochodzą do 200 metrów.
Patrzę na zegarek. 15 minut. Chłopcy lekko przybledli. Goliwąs i Derkacz tylko trzymają się poprawnie, żartują. Są tacy, którzy by też chcieli pożartować, ale im się szczęki zanadto trzęsą.,,Jezusku błogi" - powtarza ciągle Sierak -,,a kiedyż to oni skończą$235".
*** Do ataku poszedł 1. Szwadron rtm. Pohoreckiego. O położeniu poinformował rtm. Pohoreckiego kpt. Vesvrottes, zastępca dowódcy baonu, na którego odcinku nastąpiło włamanie. Oficer ten wziął udział w kontrataku.
Szwadron wyszedł ze Schweix i początkowo posuwał się pod osłoną śladowego grzbietu terenowego i tumanów kurzu i dymu, które podwyższały się nad polem walki. Gdy szwadron wszedł do lasu, wkrótce został zasypany gwałtownym ogniem broni maszynowej.
Wywiązała się walka ogniowa, lecz trwała niedługo. Polacy zrozumieli, iż z każdą chwilą Niemców będzie przybywać w lesie. Nastąpił szturm i gwałtowna walka na granaty i białą broń. We wschodniej części lasu Niemcy bronili się w zdobytych francuskich bunkrach.
Zostali w nich wybici granatami. Część ratowała się szybką ucieczką. Gdy szwadron doszedł do wschodniego skraju lasu, zbliżały się właśnie do niego dalsze fale Niemców. Ułani otworzyli natychmiast ogień ze wszelkich karabinów maszynowych.
Niemcy zostali odrzuceni. Sukces był całkowity. Na pobojowisku zostało 27 zabitych i kilkunastu rannych Niemców. Zdobyto 12 c.k.m., 2 działka, kilka pistoletów automatycznych i dużo broni ręcznej, Okazało się, że karabiny ręczne były polskie.
Znaleziono dodatkowo inne oryginalne trofeum - trąbkę ze znakami polskiego 62. Pułku piechoty z Bydgoszczy. Własne straty: 6 zabitych i kilkunastu rannych. *** Koło godz. 15-ej zbliżamy się do obfitego lasu.
Pełno w nim wojska, aut. Pokaźna radiostacja polowa. Tu pierwszy dłuższy odpoczynek. Tu dochodzi nas straszna, niepojęta wiadomość: Francja podpisała rozejm... Wiadomość tę podają nam Niemcy z radosną twarzą.
Francuzi cieszą się jak dzieci. Manierki z resztkami,,pinard'u" zaczynają krążyć.,,Mais oui, u la maison dans huit jours. C'est un officier allemand qui m'a dit cela. La guerre est finie" - zapewnia towarzyszy jakiś tęgi,,sergent".
Ciemno się robi w oczach... Więc co dzisiaj$236 Jedyna potęga lądowa Europy, która mogła się przeciwstawić najeźdźcy, ugięła kolana. Więc kto będzie walczył$237 Więc na nic straszna ofiara Polski$238 Jest jeszcze jakaś siła na ziemi, czy już tylko na pomoc Bożą liczyć można, na wyższą sprawiedliwość, bo ziemska przestała istnieć w obliczu nowej zasady,,Lebensraumu".
Co dalej będzie$239 [...] Przywitały nas wieże obserwacyjne, reflektory, karabiny maszynowe i druty, druty, druty... Ten symbol obecnej Europy. Masy jeńców francuskich krążą pomiędzy barakami i namiotami.
Biali czarni, brązowi, żółci, mieszanina ras i narodów, a wszystko to zwykle brudne, zarośnięte, już obdarte. Gdzie zgromadzi się większa grupka, tam zjawiają się żołnierze niemieccy i rozpędzają, waląc bezlitośnie kijami i pałkami, zwłaszcza murzynów, a także szczując ogromne, czarne wilczury, które z lubością naśladują swoich mężczyzn i zatapiają kły w ludzkim mięsie (dowiedzieliśmy się później, iż były wypadki ciężkich pokąsań, a jeden śmiertelny).
Przechodząc przez obóz, widzimy z daleka koło baraków jakąś dużą grupę jeńców - bo mundury khaki, ale jakże odbijającą się od tamtej masy! Stoją karnie, mundury schludne, buty wyczyszczone, twarze ogolone.
mają widać zbiórkę, bo odliczają. Gdy zbliżamy się padają słowa jakiejś komendy - na błogi Bóg - polskie! To nasi wrześniowcy. To ci, w których ślady myśmy poszli, walcząc o Polskę z,drugie strony Europy i których los przyszło nam podzielić.
Ciężko się robi na myśl, że oni już blisko rok są w niewoli, lecz serce podciąga się na ich widok. To nie jeńcy, to żołnierze! Brak im tylko pasów i karabinów, ale duch jest, jest fantazja i dyscyplina. Nie,,pirogi" francuskie, ale nasze rogatywki, chwacko na bakier założone, nie owijacze, lecz nasze,,saperki".
Idą do kaplicy obozowej na nabożeństwo (bo dziś niedziela), idą w ordynku i nie zapomną śpiewać tam,,Boże coś Polskę"... Powyższy opis pochodzi od wydawcy.