Lubię wracać w nasze znikome Alpy i choć nie są nad wyraz rozległe powierzchniowo i nie mają czterotysięczników jak Alpy np. W Szwajcarii to są ładne i są co najważniejsze nasze. Każdy znajdzie tutaj dla siebie coś niebanalnego.
Ja tym razem za namową mojej znajomej wyruszyłem wraz z nią na wymagające szlaki, a przygodę w Żlebie Kulczyńskiego będę pamiętał na zawsze. Winą należałoby obwinić przyrodę, ale po pierwsze w Tatrach lato inicjuje się trochę później niż na nizinach a po drugie to my się mamy przypasować do panujących warunków a nie odwrotnie.
I choć w czerwcu nie ma w Tatrach już tyle śniegu co jeszcze w kwietniu, czy w maju to należy się mieć na baczności szczególnie z tego powodu, że w miejsce opadów śniegu pada dzisiaj deszcz i szlaki mogą się stać szczególnie śliskie a poprzez to niebezpieczne.
Za to dzięki tej mieszaninie czekają nas niesamowite widoki: szarych skał przykrytych gdzieniegdzie poduszkami śniegu, budząca się do życie przyroda o odcieniu soczystej zieleni i jeśli mamy szczęście i jest akurat słonecznie to do tego wszelkiego należy dodać granat nieba i ciemnoniebieskie tafle jezior, których po polskiej stronie mamy więcej niżeli nasi sąsiedzi Słowacy u siebie.
Tym razem opisuję kilkudniowy trekking, gdzie za bazę wypadową wybraliśmy schronisko Murowaniec. SPIS TREŚCI WSTĘP I. Kuźnice – Murowaniec (dzień I) II. Kuźnice – Murowaniec – Granaty – Żleb Kulczyńskiego (dzień II) IIII.
Murowaniec – Świnica – Kasprowy Wierch (dzień III) IV. Murowaniec – Brzeziny (dzień IV) V. Charakterystyka regionu VI. Informacje dodatkowe VII. Wykaz publikacji