Wczesnym rankiem, kiedy byli jeszcze w towarowych wagonach, choćby nie śnili o ucieczce. Pomysł pojawił się niespodzianie szybko, jak wpadające i znikające świetlne promyki. Teraz otaczał ich nowy, nieznany świat, bujna syberyjska przyroda. Przysłaniała im pole widzenia. Jeszcze nie wiedzieli, w jakim kierunku idą, lecz najważniejsze, że przed siebie. W tych pierwszych kilkunastu minutach, może godzinie, nie rozmawiali ze sobą, każdy tylko rozważał to, co się stało. Długi marsz i nierówności terenu, a także brak treningu w chodzeniu, dawał się im powoli we znaki. Najważniejsze było jednak to, aby jaknajszybciej oddalić się od tego przeklętego pociągu.
Miałem przed sobą nie lada wyzwanie – prześledzić życie dwóch bliskich mi osób: w głównej mierze mojego dziadka Bartłomieja i ojca Henryka. Panów z pozoru jakich niemało – z jasnymi zasadami i wartościami. Niezwykłe koleje losu dziadka Bartłomieja: od wyjazdu do Ameryki, przez walkę w austriackim mundurze, zesłanie na Syberię i wielką stamtąd ucieczkę to materiał na film sensacyjno-przygodowy. W 1921 roku Bartłomiej trafia w okolice Strzelna koło Inowrocławia i staje się gospodarzem 23-hektarowego gospodarstwa z murowanym domem. Niestety szczęśliwe lata beztroskiego życia mijają szybko. Wybucha II wojna światowa, a kiedy po paroletniej tułaczce udaje się wrócić na swoje, to już nie wiekowy Bartłomiej, a jego syn Henryk przejmuje posiadłość, stając się jednak wrogiem ludu, kułakiem, i tylko nieprzewidziane wypadki polityczne wybawiają ojcowiznę od przejęcia poprzez państwo. Historia Bartłomieja i Henryka Tabiszów to przykład rodziny biorącej życie za rogi, której niestraszne są kolejne dziejowe zawieruchy, wierzącej, że życie jest darem, a ludzie z natury dobrzy.