Dwadzieścia kilka wieków upłynęło od czasu, gdy Indie nadgangesowe, istotniej okolice Benaresu, przebiegała gromada pół nagich żebraków i wołała do ludzi: "Radujcie się, albowiem znale zione zostało lekarstwo na wszystkie życia niedole...
Otwierajcie uszy na głos nauki, która was wyzwoli ze szponów cierpienia i śmierci!...". Wołanie to zaciekawiło jednych, olśniło drugich, i wkrótce enigmatyczna "nauka wyzwolenia" znalazła licznych entuzjastów we wszelkich sferach społeczeństwa indyjskiego, zwłaszcza pośród łatwowiernej, nędzą, niewolą i chorobami znękanej ludności ubogiej.
Kto byli ci żebracy? Byli to filozofowie w rodzaju specjalnie indyjskim, skrajni sceptycy i pesymiści, poczytujący świat za złudzenie a życie za mękę i w żebraczych wędrówkach albo w samotniach leśnych szukający ukojenia rozpaczy.
Byli to Berkeley'owie i Schopenhauerowie z VI-go wieku przed naszą erą, urodzeni w dolinach Gangesu i licznych jego dopływów. Przywódcą ich, według obszernego prawdopodobieństwa, był filozof-pustelnik, nazwiskiem Gotama, noszący przydomek Sakya-Muni, co znaczy asceta z narodu Sakyów.
Zwolennicy mienili go Tatagatą, tj. "genialnym" lub "wzniosłym", częściej atoli Buddą, czyli mędrcem, zbudzonym ze snu niewiadomości i mającym wiedzę najwyższą, jaką istota rozumna zdobyć jest w stanie.