Perełka powieści milicyjnej. Pierwsze spotkanie fenomenalnej pary milicjantów – podporucznika Karbolka i sierżanta Fidybusa. Perfekcyjny język, atrakcyjny humor, nieszablonowa intryga, nieco erotyki, galeria charakterystycznych i niebanalnych postaci pierwszo- i drugo-planowych. Akcja rozgrywa się w latach 70-tych XX stulecia (okres gierkowski).
PONU_RAK (lubimyczytac.pl):
Fabuła / 10
Zwroty akcji / 9
Bohaterowie / 10
Humor / 10
Oryginalność / 9
MARTINA (lubimyczytac.pl):
„Zbrodnia na eksport” naprawdę wciąga. Poznajemy dwóch pokaźnych bohaterów - początkującego, jakże inaczej, mieszkającego z mamą Januszka Karbolka i roztrzepanego, niechlujnego a równocześnie szczególnie bystrego Mikołaja Fidybusa. Jak w konwencjonalnej kryminalnej historii mamy zagadkę, a mianowicie kto zabił Zenobię Sarnawiecką? Mamy również toczące się w cieniu śledztwa perypetie rodziny denatki, która jej śmierć odkłada na nieco dalszy plan.. Czy to nie brzmi jak przepis na kryminał wspaniały? Dla mnie tak!
GRZEGORZ CIELECKI (Klub MOrd):
„Zbrodnia na eksport” Jeremiego Bożkowskiego lśni niczym skiba czarnoziemu rzucona między ugór przeciętnizny powieści milicyjnej. Znaczny atut tej powieści, to dystans autora do pisywanej materii, co widać w zabawie słowem, licznych neologizmach i językowych wygibasach.
BAZYL (bazyl3.blogspot.com):
A tak zwany zrąb fabularny? Całkiem nieźle poprowadzony. Począwszy od trupa babsztyla z piekła rodem, który skąpstwem zawstydziłby całą Szkocję, a ilością schowków z walutą i żółtym kruszcem, Fort Knox, a skończywszy na osobie mordercy, którego autorka sprytnie dekowała, stosując sporą liczba dymnych zasłon. A było z kogo wybierać, bo zarówno rodzinka denatki, jak i jej znajomi, utopiliby niebogę w łyżce zupy, gdyby tylko była okazja. Słowem – motyw miał każdy.
ELA (lubimyczytac.pl):
Sentymentalna podróż w przeszłość. Dwie pierwsze książki autora ukrywającego się pod pseudonimem Jeremi Bożkowski przeczytałam we wczesnej młodości i pokochałam miłością absolutną. Teraz, po dwudziestu latach, zdobyłam trzecią i przeczytałam ją z radością myśliwego, który upolował od dawna tropioną zwierzynę. Akcja toczy się w głębokim PRL-u, świat się zmienił, mój gust też, lecz ciągle mogę ocenić ją jako korzystny kryminał. Dodatkowa gwiazdka z nostalgii za dzieciństwem.
Jeremi Bożkowski to pseudonim literacki Bożeny Ciecierskiej-Więcko (1935–1986).
Projekt okładki: Olga Bołdok.