POLONICA LEGUNTUR „«Słowa mają skutki!» Kto w to wierzy, nie mówi niczego bez przyczyny, nie pisze bez zamiaru. Kto ma swym słuchaczom i czytelnikom coś do powiedzenia, zastanawia się nad skutkami tego, co mówi.
Dedecius dba o wypowiedź jasną, niekiedy także prowokacyjną, ale i stara się wyważyć estetyczne i etyczne oddziaływanie własnych słów. Wyczucie formy, dbałość o przyjemność (nie tylko u tłumacza) płynącą z wieloznaczności słów, wariacje z wariantami zwrotów mowy i myśli broni go najwidoczniej nawet wtedy przed natrętnym moralizatorstwem, kiedy w ostatecznej konsekwencji chodzi mu właśnie o moralność: na przykład kiedy apeluje o uchronienie kultury przed spłyceniem i dowolnością.
(...) Jak to gdzieś napisał Dedecius? Książki powinny być «pożywne i strawne». Tutaj język jest sztuką i informacją, rozpuszczalnikiem i spoiwem równocześnie. Teksty Dedeciusa zdradzają wielką emocjonalną bliskość do filologii (w pierwotnym znaczeniu tego słowa) i pewną rezerwę wobec zapatrzonego w teorię literaturoznawstwa.
Pozostają zaangażowanymi esejami nawet wtedy, kiedy przejmują zadania słownikowe albo trafiają między uczone rozprawy. Obca jest im także, w zależności od sytuacji, denuncjacyjna lub hymniczna poza krytyki literackiej.
Ta ostatnia właściwość pisarstwa Dedeciusa wyznaczać może pole napięć pomiędzy nim, «darem losu dla literatury polskiej i niemieckich czytelników», jak go nazwał Marcel Reich-Ranicki, a samym Reich-Ranickim (ur.
1920) właśnie, także z Polski pochodzącym «papieżem» niemieckiej krytyki literackiej." Ze Wstępu Andreasa Lawatego