Gdynia była jednym ze sztandarowych osiągnięć II Rzeczypospolitej. W ciągu zaledwie dwudziestolecia wysiłkiem całego społeczeństwa wieś rybacka stała się największym portem morskim na Bałtyku. Nie byłoby tego miasta, tego portu i tego sukcesu gospodarczego, gdyby nie wszechstronny udział w jego realizacji ludzi związanych z obozem narodowym.
Nie było to dla nich nietrudne. Od początku istnienia II RP narodowców usiłowano zepchnąć na margines. Po 1926 roku państwo wyraźnie stało się własnością jednej formacji politycznej i nie była to endecja. Z tymi zjawiskami, w mikroskali miasta i regionu, mięliśmy do czynienia także w Gdyni i na Pomorzu Wschodnim.
Międzywojenni endeccy, zwolennicy państwa narodowego i idei Dmowskiego, iż nie ma państwa bez narodu, który jest jego właścicielem i pełni w nim rolę suwerena, dość precyzyjnie identyfikowali swoich przeciwników.
Byli nimi typowo żydzi. Jakkolwiek byśmy na to nie patrzyli z dzisiejszej perspektywy, jakkolwiek byśmy tego nie oceniali – żydzi byli przez endeków charakteryzowani jako żywioł wrogi polskiemu państwu narodowemu.
Łatwiej to zrozumieć, zważywszy, że stanowili oni wówczas ok. 10-13 proc. Ogółu mieszkańców II RP, że konkurowali z Polakami w wielu dziedzinach, a mnóstwo dziedzin - jak np. Handel czy niektóre wolne zawody - zdominowali.
specyficzne jednak dla polskiego ruchu narodowego było ujmowanie zagadnienia mniejszości żydowskiej nie z pozycji rasistowskich, jak to było w Niemczech czy we Francji, nawet nie z pozycji religijnych, ale z właśnie z pozycji gospodarczych i politycznych, bo widziano w nich konkurencję zarówno w życiu gospodarczym, jak i politycznym.
Mówiąc wprost widziano w żydach groźnych konkurentów władztwa w państwie i nad państwem, które – przecież – miało być państwem polskim, a nie polsko-żydowskim. Konflikt ten był wyraźny także na terenie Gdyni, gdzie przybrał postać żądań ograniczenia osadnictwa żydowskiego w mieście i w porcie.
Gdynia i Pomorze Gdańskie o tyle jednak różnią się od reszty terytorium państwa polskiego, choć są oczywiście tereny, które tej różnicy wyraźnie nie potwierdzają, np. Wielkopolska, że zaznacza się tu także ostro konflikt polsko-niemiecki.
Drugim zatem przeciwnikiem endeków gdyńskich są Niemcy. W miarę zbliżania się hekatomby roku 1939 ten konflikt narasta i staje się coraz wyraźniejszy, choć do samego końca żydzi zajmują czołowe miejsce jako przeciwnicy gdyńskich endeków i nie jest w stanie tego zmienić nawet błyskawicznie narastające zagrożenie ze strony potężniejących niemal z godziny na godzine Niemiec Adolfa Hitlera.
Wśród przeciwników politycznych narodowcy mają najpierw piłsudczyków, a od drugiej połowy lat 30. Na czoło wybijają się ruchy lewicowe, którym przewodzą socjaliści. Terenem społecznym istotnie ostrej rywalizacji miedzy narodowcami a socjalistami jest środowisko robotnicze.
Środowisko znikomych przedsiębiorców, rzemieślników, wytwórców i przedstawicieli wolnych zawodów – lekarze i prawnicy – w zdecydowanej większości opowiadają się po stronie endecji. Osobną kwestią jest tlący się podskórnie konflikt miedzy napływającymi z głębi Polski, z reguły z Wielkopolski, do Gdyni endekami, czy Polakami w ogóle, a Kaszubami.
Ludność kaszubska powoli, lecz systematycznie staje się mniejszością, a jej związek z polskością zdaje się rozluźniać. Warto w tym miejscu zauważyć, iż trwanie Kaszubów przy polskości było raczej ich trwaniem przy Kościele katolickim.
Niemcy, którzy władali tamtym obszarem do 1918 roku byli wszakże protestantami. Nie tyle więc Kaszubi czuli się Polakami, co katolikami. I na tym też – wydaje się – polegał ich znaczący związek z polskością.