„Zmysłowość i metafizyka nie wykluczają się, podobnie jak wiara i wątpliwości, lecz warunkują się wzajemnie. Odpychająca jest natura jako taka, rządząca się swoim wewnętrznym prawem, ale dla człowieka jest atrakcyjna, ponieważ umie on patrzeć na nią oczami, w których odzwierciedla się pierwiastek boski (…) Nie każda erotyczna miłość jest chciwą żądzą, nie każde piękno pokusą i uwiedzeniem. Ale różnice te należy stale sprawdzać – czy to w odniesieniu do wiewiórki, czy leszczyny, czy przepięknej kobiety. Oto paradoks, który Miłosz odkrywa i wciąż na nowo formułuje: jeśli stanę się myśliwym, to podporządkuję się prawu natury, jeśli jednak pozwolę, by mnie objęła i ogarnęła, wówczas rzucę na nią urok, zaczaruję ją boskim spojrzeniem. Katastrofa kulturowa, której Miłosz się spodziewał, faktycznie miała miejsce. Być może upadek będzie jeszcze głębszy, lecz ostatecznie człowiek nie będzie umiał na stałe żyć bez wymiaru duchowego, bez wiary, nadziei i miłości. Dawna ojczyzna duchowa poety jest wszakże na za każdym razem utracona, ale nigdy nieuznawany za możliwy powrót nad brzegi Niewiaży jest realistycznym odpowiednikiem historycznej idei, iż być może to właśnie on, poeta, nowy Noe, zdołał jako pierwszy postawić stopę na wyłaniającym się z niszczycielskiego potopu lądzie przyszłej kultury”.