Zabawna nowela pióra XIX-wiecznego pisarza francuskiego, która choć już może nieco razić klimatem i stylistyką to jednak zasługuje na lekturę. A oto jej fragment opowiadający o tym jakie było początki tytułowego klubu: „Jan Jakub Scypion, był tak jak Nepomucen od urodzenia dotknięty drganiem nerwowym. Te drgania częstsze i wzrokowojsze niż drgania Mathiasa polegały na dziwacznym podnoszeniu prawej ręki ku nosowi, lecz to w ten sposób, tak silnie nerwowy, iż ręka chwytała za nos i nie chciała go już puścić. Wskutek tego nieszczęśliwy musiał uciekać się do lewej ręki, ażeby się uwolnić od psotnego figla, jaki mu płatała prawa. Nie potrzeba dodawać, że w tym wszystkim biedny nos był najistotniej pożałowania godnym, gdyż wskutek tych powtarzanych napaści stał się czerwonym, spuchniętym i zdefigurowanym. Nepomucen, spostrzegłszy po raz pierwszy to drganie nerwowe, czuł się przejęty głęboką wdzięcznością dla nieba, które raczyło go uwolnić od tak strasznego kalectwa. Potem postanowił poznać się bliżej ze Scypionem, mówiąc sobie: – Ten przynajmniej nie będzie sobie żartować ze mnie. Wkrótce zapanowała ścisła przyjaźń między tymi ludźmi, którzy znajdowali we wspólnym towarzystwie ogromną ulgę dla swojego cierpienia. Scypion bowiem, tak jak Nepomucen od dawna gorzko cierpiał na swoje osamotnienie, gdyż dla niego towarzystwo ludzkie bardziej jeszcze było zamknięte niżeli dla biednego Mathiasa”.