Sokrates uważał, że zapoznanie się z literaturą żadnego wykształcenia nie daje. Zapas słów i zwrotów zasłyszanych, swada i zapał nie stanowią mądrości. Można żyć wyjątkowo blisko z dziełami poetów, a nie rozumieć się na niczym, a nawet na nich samych ani trochę, można samemu kreować artystycznie i zgoła nie pojmować, co się robi.
Twórczość artystyczna nie wyrasta z rozumu, tylko z natchnienia. Sokrates mówi o tym w Obronie, mówi w Fajdrosie; tu ma sposobność pomówić na ten temat szerzej. Dowodzi także Ionowi, że to, co recytator brał za swą wiedzę i co uważał za znajomość Homera, niczym podobnym nie jest; dobra deklamacja i przejmowanie drugich własnym zapałem, nie posiadają nic wspólnego z wiedzą.
Ion jest drobiazgiem o wysokich wartościach artystycznych. Zwraca w nim szczególniej uwagę spora przenośnia w dłuższym monologu Sokratesa. Nosi tak wyraźne piętno stylu platońskiego, iż podejrzewać autentyczności dialogu niepodobna, choć podejrzewało ją wielu.
Ci, którzy dialog uważają za autentyczny, biorą go za utwór młodzieńczy Platona, pamiątkę okresu, w którym rzucił poezję, spalił swoje młodociane dramaty, a przylgnął do Sokratesa, aby się poświęcić pracy badawczej i pracy nad własnym ulepszeniem.
Trudno na to przysięgać, ale przyznać trzeba, że w tym oświetleniu Ion nabiera mnóstwo uroku. I jeśli Ion jest w dialogu tak naiwny, a taki kochany przy tym, to mniej dziwi, kiedy się pomyśli, że to satyra, którą młody Platon pisze sam na siebie.