Przedmiotem rozmowy jest określenie zalety duchowej, którą Hellenowie nazywali „sofrozyne", a której polski język nie umie nazwać jednym wyrazem. Nie tylko polski, zresztą. Kłopot z tym wyrazem posiadają i Francuzi, i Niemcy, i Anglicy, toteż oddają go wieloma przeróżnymi wyrazami w zróżnicowanych miejscach.
Etymologicznie wywodzi się ten wyraz z homeryckiego „saofrozyne", a to oznacza taką niepodatność intelektu, że on zostaje cały, nie uszkodzony w swej funkcji kierowania człowiekiem, chociażby w nas szalały nawet burze afektów.
Zatem jest to, mówiąc po polsku, zdolność do kierowania się za każdym razem rozumem, a więc roztropne stabilnie, jest to i panowanie nad sobą, i umiarkowanie, opanowanie wewnętrzne, wstrzemięźliwość, i takt, i równowaga wewnętrzna, roztropność, rozsądek, rozwaga.