Niniejsza książka to nade wszystko interpretacyjna opowieść o powojennej liryce Aleksandra Wata, ale liryka ta potraktowana tu pozostała jako fragmentaryczny przyczynek do dużej i zgoła niepoetyckiej całości, której Wat tak pragnął, a po którą nie dane mu było sięgnąć – księgi (czy raczej Xięgi) – w niej to opowiedziana byłaby cała prawda historii i cała prawda autobiografii. W ten bowiem sposób autor Mojego wieku chciał odpokutować grzech komunizmu, poradzić sobie z fenomenem własnego cierpienia, zmierzyć się z Bogiem, a więc – nadać całościowy sens swojemu, tak nad wyraz porozrywanemu, doświadczeniu egzystencjalnemu. Ażeby ów sens mógł się w pełni objawić, musiał on zostać opowiedziany – stąd również w zamieszczonych w tej książce wielkich interpretacjach różnorodnych zawikłań tego istotnie złożonego projektu bio- i bibliograficznego Wata autor wychodzi jednocześnie od koncepcji tożsamości narracyjnej (zwłaszcza w ujęciu Paula Ricoeura), jak i od popularnego pojęcia pokaźnej narracji, znanego z myśli Jeana-François Lyotarda.
Pomieszczony tu wywód prowadzi nas przez dwa fundamentalne projekty narracyjnego odzyskiwania przez Aleksandra Wata tożsamości – przez wielokształtną próbę identyfikacji z tym, co żydowskie, i poprzez hermeneutyczne z ducha użycie retorycznej figuracji – aż po psychoanalityczną sensu largo próbę udzielenia odpowiedzi na pytanie, dlaczego efektem wszelkich wysiłków Wata było (i być musiało) fiasko, najistotniej może dotkliwe, jakie zna powojenna literatura polska.