Co komunizm ma wspólnego z tradycją ezoteryczną, ze starożytnymi orfikami i gnozą? Sam Karol Marks miał osobiście niedużo wspólnego z orfizmem, ale korzenie idei, które gorliwie wyznawał, sięgają zamierzchłej starożytności. Kiedy z ideologii zdrapiemy pokost propagandy, ze zdziwieniem dokopiemy się do głęboko ezoterycznej natury komunizmu. Do prawdy tak zaskakującej, że zdumiałaby wielu zagorzałych komunistów, wierzących, że wyznają ideologię wolną od wszystkich konotacji religijnych, ideologię opartą na materialistycznych założeniach naukowych, a nie na przesądach.
Bo komunizm to w gruncie rzeczy zbiór kilku ezoterycznych dogmatów:
- materializm (monizm) i związane z tym zakwestionowanie widzialnej rzeczywistości
- przyjęcie dialektyki jako metody myślenia akceptującej absurd (sprzeczność)
- odrzucenie własności prywatnej i wszelkiej hierarchii.
U podstaw tej teologii stoi zaś przekonanie, iż człowiek jest bogiem, najwyższym stworzeniem we wszechświecie, które ma prawo stanowić o tym, co korzystne i złe. W praktyce - to ostatnie przekonanie ograniczało się dziwnym trafem do wąskiej grupy nadludzi, którzy rościli sobie prawo do decydowania o życiu i śmierci podległych sobie mas. Głosili oni, a część wierzyła, że zbudują dla bliźnich/braci/towarzyszy nieprzeciętny świat.
Szkoda, że ta wiara, jako głęboko utopijna, atrakcyjnie brzmiący “przesąd światło ćmiący” prowadzi ich za każdym razem do tragedii, a ich zamierzenia szlachetnych ideowców niezmiennie kończą się zbrodnią.