Oto literackie świadectwo naszego czasu. Powieść nieznaczna, ale gęsta, dużo się w niej dzieje. Bohater ma na imię Franciszek i jest malarzem. Inicjuje się starzeć, przeżywa artystyczny kryzys, nęka go dramat upływu czasu i problemy ze zdrowiem. Jego małżeństwo jest w ruinie, a wokół trwa zimna wojna domowa. Temat zatem nie wydaje się wesoły, mimo to książka pełna jest ironii i serdecznej kpiny. Bo także ironia i sztuka są jak modlitwa – nie tylko dla bohatera powieści, lecz także dla autora. We współczesność czasami wkrada się przeszłość, kiedy Franciszek wspomina swoją działalność opozycyjną, zastanawiając się, czy to wszystko nie zostało zmarnowane. Sprawy osobiste mieszają się z publicznymi. W rezultacie otrzymujemy zapis odczuć polskiego inteligenta w chwili, kiedy kończy się jego świat, a on sam atakowany jest poprzez samotność, komercję i obłęd polityczny.