Ikona PRL-u. Znakomity naturszczyk. Oryginał Miał ochrypły głos i cięty dowcip. Powtarzał, że alkohol pity z umiarem nie szkodzi. Włóczył się po Polsce, a potem po Nowym Świecie. Chwytał się różnorodnych zawodów: był kamieniarzem, grabarzem, aktorem.
Tym ostatnim na dłużej. Zagrał w kilkudziesięciu filmach,. W absolutnie kultowych Rejsie i Wniebowziętych. Jan Himilsbach. Dziś powiedzielibyśmy, iż żył życiem celebryty, lubił towarzystwo, bawił się, udzielał setek wywiadów.
Ile jednak z tego, co sam o sobie mówił, wydarzyło się naprawdę? Czy może jego życie było barwniejsze, niżeli sobie wyobrażamy? Anegdoty o „nieokrzesanym skandaliście", jakim był Himilsbach, zebrał znany z fanpejdżu Anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne Ryszard Abraham (aktor idealnie poinformowany o życiu artystów).
Wśród nich są te, które zbudowały jego legendę, lecz i takie, które bohater książki najchętniej zabrałby z sobą do grobu. Ile był winien Piotrowi Fronczewskiemu? O jaką przysługę poprosił Tadeusza Konwickiego? Skąd kazał wypier*ć Gustawowi Holoubkowi? Z tej oryginalnej jak sam Himilsbach opowieści wyłania się także obraz PRL-u i ówczesnego środowiska artystycznego.
Pewna aktorka starszego pokolenia zwróciła się kiedyś do niego: „Panie Janku, a co Pan robi, kiedy jest Pan trzeźwy?". Janek, patrząc jej w oczy, najspokojniej w świecie odpowiedział swoim specyficznym, zachrypniętym głosem: „Wie Pani, kiedy jestem trzeźwy, to myślę, k*a, co zrobić, kiedy będę pijany".
Nie było już dalszej rozmowy. Janka trzeba było przyjmować takim, jaki był, z jego naturalnym ciepłem, rubasznością i głęboką wrażliwością. Był jedną z najbarwniejszych postaci tamtych lat. Anna Nehrebecka Legendy mają to do siebie, że nie da się o nich opowiedzieć wszystkiego.
Dlatego – tak jak Jan Himilsbach – są legendami. Artur Barciś