Lato 1922 roku. Do Centralnego Więzienia we Wronkach trafia młody mężczyzna, który wyrokiem sądu II Rzeczypospolitej, został skazany na karę dożywocia. Bohater ekspresowo pojmuje, że już do końca swoich dni, będzie żyć w świecie wykreowanym przez służbowe regulaminy, niepisane prawa i żelazne obyczaje…
" Nikt mi tego nie powiedział i nikt mnie nie ostrzegł, iż pierwsza noc w więzieniu jest najgorsza. Zanim zapadnie zmierzch, siedzisz zamknięty w celi, widzisz, jak z każdą minutą gaśnie światło dnia, i czujesz, iż skrada się mrok. Prawie go słyszysz. Otula świat, przenika przez twoją skórę, wchodzi w głąb ciebie i wypełnia duszę. Czujesz się porzucony, bezbronny i samotny. Modlisz się w myślach, klepiesz pacierze, składasz przyrzeczenia i obietnice, błagasz o łaskę i nagle zdajesz sobie sprawę, że Bóg cię nie słyszy, bo dawno temu opuścił to miejsce. Zostałeś sam. Pierwszej nocy cela inicjuje cię przerażać. Uświadamiasz sobie, że twój cały świat skurczył się do jej rozmiarów. Być może wszyscy ci, którzy posiadają przed sobą wyrok kilku miesięcy lub lat, przyjmują to inaczej. Może potrafią sobie powiedzieć – dam radę, wytrzymam, to tylko tymczasowa klatka, to miejsce mnie nie zniszczy, bo pewnego dnia opuszczę mury. A co może sobie pomyśleć skazany na dożywocie? Z takim wyrokiem nie dumasz o przyszłości, nie patrzysz w przód,nieprzerwanie oglądasz się za siebie. Liczy się tylko to, co dzieje się teraz, wczoraj, kilka dni temu. Nie snujesz planów, na nic nie czekasz. Wydaje się to cholernie proste i oczywiste, lecz zapewniam was, że wcale takie nie jest."