Kościoły zostały zrównane z ziemią, duchowni wymordowani. Mnie akurat nie zabili. Chcieli mnie powoli wykończyć. Odsiedziałem 26 lat, przeżyłem cudem, dzięki codziennej modlitwie do Matki Boskiej. Tuż po wyjściu z więzienia zostałem poproszony o odprawienie pierwszej publicznej Mszy św..
Wciąż trwał czerwony terror. Policja chciała mnie zastrzelić, jednak w obliczu pokojowej natury zgromadzenia, postanowili tego nie zrobić. Bóg zwyciężył i uwolnił kraj od dyktatury, za pośrednictwem moich rąk, należących do osoby duchownej.
Dziś muszę dalej nieść swój ciężki krzyż. Mam pięć parafii. Większość z nich znajduje się na nad wyraz trudno dostępnych górskich obszarach. Muszę odprawiać msze w deszczu, w brudnych piwnicach albo na schodach zrujnowanych budynków.
Udzielam sakramentów, nauczam prawdziwych chrześcijan i stopniowo odbudowuję moje kościoły. Kościół katolicki ma moc przyciągania, ponieważ stanowi jedyną zorganizowaną siłę, zdolną obronić ludzi".
ks. Simon Jubani