Motyw końca świata od starożytności fascynował ludzi. Teraz obsesja końca świata stała się masowym zjawiskiem z systematyczną edukacją w zakresie rozpoznawania grożących klęsk. Globalne ocieplenie, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, klęski ekologiczne przeróżnego rodzaju, kryzys ekonomiczny, zapaść rynków finansowych, a do tego można dołożyć filmy, powieści, książki publicystyczne - wszystko skupia się na ostatecznej katastrofie.
W obliczu tej sytuacji nie jest sprawą fundamentalną zajęcie stanowiska za albo przeciw, jak gdyby chodziło o wybór, której drużynie piłkarskiej będziemy kibicować. Chodzi natomiast okonfrontację z rzeczywistością, o zbadanie sprawy ze wszystkich stron, o sprawdzenie wiarygodności wykładni i przewidywań po to, żeby zrozumieć, czy te lęki mają jakieś uzasadnienie, czy apokalipsa wogóle jest blisko, niezależnie od daty.
Ideologia końca świata nie zrodziła się teraz. Autorzy książki wychodzą od minionych przepowiedni końca, by potem zmierzyć się z tematem roku 2012 i towarzyszącym mu katastrofizmem. Śledzą "duże trwogi" przewijające się przez naszą epokę, aby wreszcie sprawdzić, czy rozsiewaniem lęku przed końcem świata nie są zainteresowane jakieś podmioty chcące czerpać z tego polityczne albo ekonomiczne korzyści.
Odkrycia, które czekają nas w tej podróży, zaskoczą zapewne bardziej niż proroctwa Majów.