"Książka laureatki II edycji Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO Szymon Kowalski, wykładowca akademicki prowadzący zajęcia z etyki dla przyszłych lekarzy, na polecenie przełożonej przygotowuje fakultet poświęcony medycynie III Rzeszy.
Z początkiem roku akademickiego przeprowadza się do rodzinnego miasta, Tarnowa, by zająć się ojcem chorującym na alzheimera. Henryk jeszcze żyje, lecz już go nie ma, a w każdym razie jest go z dnia na dzień coraz mniej - blaknie niczym liczby z obrazów Romana Opałki.
Pochwyceni przez Barbarę Woźniak w intertekstualną sieć, czytamy wraz z głównym bohaterem jej powieści Foucaulta i Sontag, Dagermana i Lavant, a równocześnie towarzyszymy mu w nieoczywistej pracy żałoby, słuchając Cohena i Świetlickiego.
Jakkolwiek byśmy się starali, pytań dręczących Szymona nie da się zlekceważyć: Co posiadają ze sobą wspólnego progresywna ideologia biopolityczna i pozycja pacjenta we współczesności$578 I czy wszyscy - mimowolnie, rządzeni przez dyskurs - jesteśmy Baumanowskimi ogrodnikami plewiącymi chwasty w trosce o zdrowie publiczne$579 * Najpierw zachwyciłam się językiem.
elastycznym i rozhamowanym. Niejedno musiało zostać tak napisane, choć odnoszę wrażenie, iż nikt tak jeszcze nie pisał. Potem przyszła słabość do głównego bohatera. Do specjalisty od społecznych kontekstów chorowania, starzenia się i umierania, który zadaje niewygodne pytania, a mimo to czujemy się przy nim bezpiecznie.
Bo pan od eugeniki jest wymagający. Zwłaszcza wobec samego siebie. I w końcu nie mogłam rozstać się z tą historią. Zazdroszczę tym, którzy jej lekturę posiadają jeszcze przed sobą. - Mira Marcinów * Fragment powieści: Gdy tylko mogę, gdy śpi, deadline blisko, przedzieram się poprzez podręczniki.
W tak zwanych wolnych chwilach. Mam ich całe stosy. Książek, nie chwil. Piekielne rzesze. Ofiary. Medycyna. Galton, Watson i inni. Darwinizm społeczny. Rassenhygiene i jej orszak. Jeźdźcy Apokalipsy, drugi niesie ci wojnę, nie zaznasz już spokoju.
Notuj. Od czegoś trzeba zacząć, zaczynam od świnek morskich. Gryzonie za każdym razem lubiłem. Ojciec przygarniał niechciane. Matka ich nienawidziła. Maszerowały po mnie nocami. Śniły mi się wojska lądowe. Rozkwitające rozmaryny.
Piechota. Ojciec nie je. Ja nie jem. Jeżeli już, to pizzę. W końcu to włoska potrawa. Potem on śpi w pokoju, ja siedzę w kuchni, a po głowie skaczą mi słowa, obrazy. Wertuję książki, notuję, opracowuję hasła.
Piję litrami kawę, łykam proszki na ból głowy. I obklejam kartkami lodówkę. Wygląda, jakby była z papieru. Nowe warstwy przykrywają stare. Tak oto moje listy zadań odchodzą w niepamięć. Barbara Woźniak - absolwentka Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, adiunktka na Wydziale Lekarskim.
Zajmuje się gerontologią społeczną. Dotychczas publikowała jako naukowczyni. Od kilku lat pisze teksty literackie, z reguły prozatorskie. Laureatka II edycji Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO.
Powieść Niejedno jest jej debiutem książkowym. Mieszka w Krakowie.