Jedna z najciekawszych dyskusji naukowych, politycznych i ideowych ostatnich dekad " o demokracji, demokratyzacji i prawach człowieka " w analizie czeskich autorów związanych z Uniwersytetem Masaryka w Brnie. "Pojęcia demokracji i praw człowieka w zachodniej praktyce politycznej i dyskursie nauk społecznych wydają się być tak współzależne, iż aż kusi, by lakonicznie stwierdzić, iż jakakolwiek demokratyzacja to po prostu dążenie do wprowadzenia lub udoskonalenia ochrony praw człowieka i vice versa. Innymi słowy, chodzi o pojęcia znajdujące się tak blisko siebie, że szkoda czasu na mówienie o ich konceptualnym podobieństwie, a co dopiero na jego uzasadnianie czy też roztrząsanie wątpliwości. Czy ich bliskość, nie wspominając o wzajemnym przenikaniu, jest naprawdę tak oczywista" Na ile fakt, że ochrona praw człowieka traktowana jest jako jedna z oznak demokracji i że wśród praw człowieka wyszukamy cały szereg takich, które są konieczne dla demokratycznego sprawowania władzy (prawo wyborcze, wolność słowa, wolność zgromadzeń, wolność petycji czy prawo do oporu jako ultima ratio obrony demokracji), udowadniają wspomnianą współzależność" ["] Stosunek między demokratyzacją i prawami człowieka nie jest ["] stosunkiem absolutnej harmonii i wzajemnego synergicznego wsparcia. Można choćby stawiać pytanie, czy oba te pojęcia nie są raczej naczyniami połączonymi, które co prawda powinny się zapełniać z tą samą prędkością, lecz czasami mogą się raczej kompensować" Czy idea ochrony praw człowieka nie była w czasie swojego powstania w epoce Oświecenia pojmowana w głównej mierze jako tworzenie przestrzeni autonomii jednostki i jej obrony przeciwko ingerencji elit absolutystycznych owych czasów i czy potrzebujemy, żeby ochrona ta była równie aktywna (ba, nawet coraz bardziej energiczna) także w stosunku do dziś demokratycznie wybranych elit" Czy nie istnieje granica, za którą polityka praw człowieka staje się wręcz agresją zagrażającą otwartości demokratycznego życia politycznego"?