Jest taki detektyw, który rozwiązał tyle efektownych spraw ile napisał poczytnych powieści. Dzieli swoje życie na napawanie się rodziną, ratowanie świata od jakichś fantastycznych nieprzewidywalnych wygibasów czasu, materii i pochodnych. Kiedy nie napawa się rodzinnym szczęściem, kiedy nie pisze − działa dla dobra ludzkości, a Wiedząc, iż dawno minęły czasy, kiedy można było o sobie powiedzieć „Najniebezpieczniejszy jestem z mokrym ręcznikiem w ręku" − rozbudowuje ciągle swój arsenał i kompletuje wymyślne wyposażenie. Nie zapominając o paczce goldengate'ów i butelce odwagi z kukurydzy...