Powieść „Strefy zerowe" Bohdana Peteckiego – klasyka polskiej literatury science fiction – jest uważana przez wielu za najkorzystniejszą w jego dorobku. Historia napotkania w kosmosie obcej, inteligentnej rasy, z którą jednak nie można nawiązać kontaktu. Kolejne wyprawy naukowców wysłane w ich kierunku milkną. W końcu zapada decyzja, aby wysłać prawidłowo uzbrojoną i przeszkoloną grupę wojskowych, ludzi przygotowanych do obrony Ziemi przed niebezpieczeństwem z kosmosu. VATTGHERN76 (lubimyczytac.pl): „Strefy Zerowe" to w moim mniemaniu znakomita fantastyka. Twarde i naprawdę korzystnie napisane SF. Szczególnie zgrabnie i atrakcyjnie jest ta historia opisana. Językiem nieskomplikowanym, żywym, przyjemnym w odbiorze, ciekawym, konwencjonalnym. Niezwykle dobre, interesujące opisy obcej cywilizacji zasługują na podziw i wysokie noty. To książka, którą przeczytać trzeba wręcz obowiązkowo. Bo jak dla mnie, to po prostu rewelacja! FPREFECT (niepamietnikfprefecta.blogspot.com): Ludzkość przebrnęła przez wieki błędów i wypaczeń. Wszystkim jest należycie i to tak, iż z nudów wyruszyli w kosmos. Tym co nie wyruszyli czasem odbija, a by nikomu krzywda się nie stała, powstał inforpol. Do Korpusu nie można wstąpić ani się zaciągnąć. Agenci nie są powoływani, są produkowani. Efekt inżynierii genetycznej i bioinżynierii. Nie odczuwają bólu ani strachu. Są wobec siebie w pełni kompatybilni. Ostatni tysiąc „ludzi", których celem życia jest walka. Korpus powstał z myślą o problemach wewnętrznych, lecz przewidziano też, iż może się przydać w sytuacji zagrożenia zewnętrznego. I stało się, wyprawa do innego układu słonecznego zamilkła. Trzeba więc wyruszyć im z pomocą, a tym zielonym z czułkami wytłumaczyć, iż ludziom kuku robić nie należy. Zbudowano nawet uniwersalny translator w tym celu, z obszernym przyciskiem, na którym napisano „anihilacja". To wszystkim i wszystko wytłumaczy. Lecz najpierw trzeba tam dolecieć i odnaleźć ocalałych. To co, lecimy? Pierwszoosobowa narracja – tak, jesteśmy agentem i to dowodzącym. Wartka akcja. Trochę szkoda, iż tak tylko popatrzeć dali na obcą cywilizację, ale nie można mieć wszystkiego. Wystarczająco sobie postrzelacie do automatów granicznych i pomanewrujecie wśród satelitów. A i jakiś księżyc rozstrzelać wam będzie dane. Takoż nie marudzić ino czytać, bo fajne. ENCYKLOPEDIA FANTASTYKI (EncyklopediaFantastyki.pl, CC BY-SA 3.0): Fantastyka naukowa, trzymająca w napięciu, proponująca przygodę bez nadęcia i zbędnych komentarzy. Jej fabularna spójność i standardowe dla Peteckiego elementy, ocierające się o jakiś „kosmiczny" Dziki Zachód – oto przepis na idealną rozrywkę dla zwolenników klasycznych rozwiązań w prozie science-fiction. Wyprawy ratunkowe stanowią dość istotną ilość wśród motywów używanych w przygodowej science-fiction. A iż Petecki uważany jest za głównego przedstawiciela tego nurtu w polskiej fantastyce naukowej, to i w kolejnej jego książce pojawia się ów atrakcyjny temat. ANONIM (lubimyczytac.pl): atrakcyjna wizja świata, w którym nie ma przemocy, a bezpieczeństwa ludzi strzeże 1000 wyselekcjonowanych mężczyzn, przygotowywanych do walki już w łonie matki. Z oczywistych względów nikt ich nie lubi, do czasu, aż cywilizacji nie zacznie zagrażać niebezpieczeństwo. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Projekt okładki: Bartek Biedrzycki.