Witold Jurasz, autor popularnego podcastu Raport międzynarodowy, widział Rosję z bliska – był dyplomatą w polskiej ambasadzie w Moskwie. W swej książce, przeplatając opisy polityki Władimira Putina z opowieściami z codziennego życia w Rosji, przedstawia, że Putin nie jest twórcą zła, które widzimy, oglądając relacje i czytając reportaże na temat rosyjskich zbrodni popełnianych na Ukrainie. Zło w Rosji – i niestety jeszcze zło w Rosjanach – było bowiem jedynie uśpione i wystarczyło mało, by na nowo zatriumfowało. Co gorsza, zło miało w sobie sporo zwodniczego uroku. Uwodziło umiejętnością gry na głęboko skrywanych, zduszonych polityczną poprawnością słabościach ludzi Zachodu. Na skutek czego, mimo iż Władimir Putin szczerze, jak mało który przywódca w historii, informował o swych zamierzeniach, jednocześnie zdołał uśpić naszą czujność. A może to nie Putin nas uśpił. Może sami chcieliśmy być ślepi? "Lata mojej pracy w Moskwie przypadły na swego typu szczyt putinizmu. Moskwa niczym Nowy Jork nigdy nie spała, za to cały czas się bawiła. Ulice były pełne elitarnych samochodów. Tylko gdzieś w tle, gdzieś w cieniu, czaiło się coś złowrogiego. Czasami – jak w czasie wojny w Gruzji – to coś wychodziło na powierzchnię po to, aby się następnie błyskawicznie schować, choć w tle cały czas pozostawało."