Dlaczego pralnia i dlaczego październikowa? Bo powieść Haliny Grochowskiej demonstruje losy pięciu rodzin zamieszkałych w kamienicach otaczających jedno z zielonogórskich podwórek w latach 1952–58, a więc w czasach, w których Październik pełni funkcję symbolu.
Pralnia, oprócz tego, że była pralnią, dawała bezpieczną przestrzeń wspólnego słuchania zabronionych przez władzę rozgłośni radiowych i swobodnych dyskusji na wszelkie tematy dotyczące skomplikowanej sytuacji w kraju i za granicą.
Sąsiedzi spędzają ze sobą niemało czasu, a wiążą ich tajemnice nielegalnych interesów i rozlicznych problemów, osiągalnych do rozwiązania tylko przy wzajemnym zaufaniu i wsparciu. W warunkach gdy dorośli doświadczają zagrożenia aresztowaniem i represjami, ich dzieci przeżywają swoją Arkadię dzieciństwa – na przekór tym ponurym czasom.
Jednak niepostrzeżenie i systematycznie oblepia ich i kształtuje socrealistyczna indoktrynacja. W szkole stykają się z wynikającymi z dramatycznych przeżyć wojennych dziwnymi zachowaniami nauczycieli. Wymyślają niebezpieczne zabawy, nie stroniąc od strzelania z procy i forsowania okolicznych przybudówek, szop i płotów.
Organizują kończące się fatalnie wyprawy na szaber do pobliskich ogrodów. Nieustannie wprowadzają dorosłych w konsternację, gdy ujawniają zupełnie inne ambicje i plany aniżeli ich rodzice, gdy byli w ich wieku.
poprzez te wszystkie lata rozwija się przyjaźń Grażynki i Mariuszka – kilkulatków droczących się przy każdej okazji, lecz pomagających sobie w opiece nad młodszym rodzeństwem i wspierających się w podwórkowych konfliktach.