Na plaży w Jelitkowie znaleziono skórzany worek, przykryty powłoką podmorskich roślin i muszli. Przez rozdarcie wystawała z niego zniekształcona ludzka dłoń. Prokurator Marta Krynicka nalega, by śledztwo poprowadził komisarz Sławomir Kruk, który rozwiązał już niejedną równie makabryczną sprawę. Wezwany z urlopu policjant początkuje żmudne zbieranie dowodów i przesłuchania świadków. Jednak, wbrew jego oczekiwaniom, największym problemem okazuje się współpraca z prokuraturą, która dzisiaj sugeruje, żeby nie wnikał zbyt głęboko w sprawę i zakończył dochodzenie tak szybko, jak to tylko realne. Kruk nigdy nie był niczyją marionetką, dlatego nadal uparcie dąży do prawdy, lecz ta sprawa inicjuje go przerastać. Nadepnął na odcisk bardzo wpływowym i niebezpiecznym ludziom.