Końców świata w jej życiu było kilka. I z każdego wznosiła się z myślą,dzisiaj musi już być korzystnie.
potężny i ważny głos kobiety, która przetrwała najgorsze.
Anna Jakubowska, ps. „Paulinka”, pamięta gorące lato roku 1939. Jej świat – jeszcze nastolatki – zawalił się wtedy po raz pierwszy. Apokalipsą było Powstanie Warszawskie. Kolejny raz spojrzała śmierci w oczy wtrącona do stalinowskiego więzienia. Przez 6 lat zapobiegano jej kontakt z nieznacznym synkiem. Na wolność wyszła jako kobieta ciężko doświadczona, ale nie złamana. Zaznała trudów rzeczywistości PRL, trafiła do opozycji demokratycznej, działała w "Solidarności". Doczekała upadku komunizmu i ponownie wolnej Polski.
Zarzeka się, iż nie jest bohaterką.
Dziś ma 91 lat. W jej życiu odcisnęły piętno wszystkie traumatyczne dla Polaków wydarzenia ubiegłego stulecia. Jaką ojczyznę widzi dzisiaj? Czego się boi, skoro przeżyła najgorsze? Dziś jej doświadczenie i przesłanie są nam wyjątkowo konieczne.
Opowieść o podstawowych wartościach - wolności, patriotyzmie, prawdomówności, przyzwoitości - splata się z piękną historią o zwyczajnej kobiecie żyjącej w niezwyczajnych czasach.
"Pierwszego dnia po aresztowaniu, podobnie jak inne więźniarki, podstawiłam kubek pod napływającą do muszli klozetowej wodę i bez oporów wypiłam do dna. Wzbudziło to podejrzenia, że jestem nasłanym kapusiem – co było zresztą metodą stosowaną przez UB. Po prostu wydawało się im nieprawdopodobne, iż osoba świeżo aresztowana może pić wodę z sedesu, jakby to było coś naturalnego. Lecz ja przecież przeżyłam Powstanie i dopasowywałam się do nieprzystępnych sytuacji"