„Ta książka nie jest biografią, na takie pewnie przyjdzie jeszcze czas. To zapis długich rozmów z wielkim artystą,najczęściej z człowiekiem, który skromnie twierdzi, iż jego życiem rządzi przypadek, i umie z tego życia czerpać garściami" – ze wstępu Agaty Napiórskiej.
Józef Wilkoń – mistrz ilustracji i rzeźby, autor scenografii i gobelinów, historyk sztuki. Także mistrz życia. Opowiada o dzieciństwie w trakcie okupacji („Kiedy dziś opowiadam o wydarzeniach, które decydowały o życiu i śmierci, widzę, iż wtedy przyjmowałem je zwyczajnie. Z wojny nie wyniosłem trwałych kompleksów i lęków"),nauce, domu i rodzicach („Jeśli jest we mnie trochę dobroci, jest to dobroć odziedziczona po matce. Choć po ojcu też, on był cholerykiem o złotym sercu")., a także o roli przypadku w jego życiu:
„ Niektórzy wykluczają przypadek i uważają, że organizują sobie życie według planu, bo ich zdaniem przypadkowo oznacza byle jak. Planowanie życia tak jakby się zakładało plantację?"
To nie dla niego. Józef Wilkoń zbyt dużo razy w życiu doświadczył wpływu przypadku, aby nie wierzyć w jego moc. Kiedy patrzy na świat, na wszechświat, widzi, że wszystko jest wypadkową zdarzeń i sumą przypadków. Opowiada o przypadku w malarstwie, w rzeźbie, w ilustracji książkowej. Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie zaliczał w tej samej klasie z Franciszkiem Starowieyskim i Romanem Cieślewiczem. Znany z zasady jako ilustrator licznych książek dla dzieci, tak opowiada o swych obrazach:
„Kreska zamaszysta, ale ruch musi być precyzyjny jak u chirurga. Od dawna urzekały mnie prace
o zdecydowanej formie, wynikającej z dynamicznego ruchu ręką. Zwróciłem uwagę na biegłość mistrzów japońskich, którzy pokaźny pędzel maczany w wodzie zamieniali w dokładne narzędzie". Docenia także prace polskich twórców ilustracji:
„W ilustracji polskiej było coś typowego, odrębnego – to za sprawą malarzy zyskała taką oryginalność w świecie, coś, co różniło ją od ilustracji europejskiej, niemal dosłowne związki z malarstwem, obfitość struktury i technika stricte wyjęta ze studium malarstwa".
Sam siebie zaskoczył, wynajdując się w niezwykle wymagającej formie artystycznej, jaką jest rzeźba: „Uwielbiam drewno, jego aksamitność, dostatek zmian, szlachetność. Cięcie piły i uderzenia siekiery. Tak powstał tur, większy aniżeli żywy". Jak sam tłumaczy: „Nie rozumiałem, dlaczego ja, urodzony jako malarz, u schyłku życia zaczynam na poważnie rzeźbić. Sam jestem tym szczerze zaskoczony. W końcu uwierzyłem w to, iż mogę być także rzeźbiarzem. Są i tacy, którzy wolą moje rzeźby od ilustracji. Ja lubię i jedno, i drugie".
Rzadko w jego pracach pojawiają się ludzie, natomiast portrety psychologiczne zwierząt mówią sporo o człowieku. Najczęściej inspiruje go natura – wspomnienia z dzieciństwa, przyroda, malownicze pejzaże.
Przypadek w życiu osobistym miał znaczenie. Jego matka mówiła, iż jest urodzony w czepku. I rzeczywiście tak było, są na to dowody: te jego przypadki były szczęśliwe.
Urodził się 12 lutego 1930 roku w Bogucicach koło Wieliczki. Mieszka i pracuje w Zalesiu Dolnym. Miał w swym życiu kilkaset wystaw zbiorowych i jednostkowych i dostał dziesiątki nagród i wyróżnień. Należy do grona najwybitniejszych polskich artystów zajmujących się ilustracją. Na jego dorobek w tej dziedzinie składa się blisko dwieście książek, równocześnie dla dzieci, jak i dla dorosłych. W grudniu 2009 roku powstała fundacja „Arka" im. Józefa Wilkonia, zajmująca się ochroną i promocją dorobku artystycznego Józefa Wilkonia i ogólnych wartości związanych ze sztuką piękną, a w szczególności z ilustracją i sztuką edytorską.
„Bycie dobrym człowiekiem powinno być normą, przeciętną. Lecz nie chcę robić wrażenia, iż na ten temat wiem więcej niżeli inni. Raz jest lepiej, raz gorzej, nie ma o czym mówić" – Józef Wilkoń