Dwie ostatnie części kultowej „trylogii w pięciu częściach”, która dzięki brawurowemu połączeniu wizyjnej fantastyki ze zwariowanym brytyjskim humorem na trwałe weszła do kanonu popkultury
Wymęczony nadmiarem wrażeń, ale niezniszczalny Artur Dent, który właśnie wrócił autostopem zza Mgławicy Konia na Ziemię, poznaje Fenny. Choć w zasadzie nie poznaje, lecz tylko trochę na nią patrzy, bowiem dziewczyna, siedząca na tylnej kanapie saaba, którym Artur zabrał się autostopem, jest nieprzytomna za sprawą leków uspokajających. Są niezbędne, bo niestety – jak mówi jej brat - sfiksowała gdzieś w kawiarni w Rickmansworth: „Podobno wstała, spokojnie oświadczyła, że doznała nieszablonowego objawienia czy coś w tym stylu, lekko się zachwiała, rozejrzała błędnym wzrokiem i z krzykiem padła twarzą na leżący na stole sandwicz z jajkiem. Od tej pory dręczą ją okropne majaki, iż żyje w realnym świecie, halucynuje o znacznych żółtych statkach kosmicznych, nie pomaga szpital za szpitalem”. Artur wie jednak swoje: pokaźne żółte statki to Vogoni – przecież przed ośmiu laty sam był świadkiem, jak niszczą Ziemię, aby w jej miejscu zbudować międzygalaktyczną obwodnicę… Niestety, Artur musi wysiąść i F. Odjeżdża z bratem w deszcz. Czy spotkają się ponownie? Tak, spotkają i będą robić razem bardzo miłe rzeczy…
Na szczęście pozostał nam jeszcze tom piąty: W zasadzie niegroźna. Tak, tyle ma do powiedzenia na temat Ziemi encyklopedia Autostopem poprzez Galaktykę…
„Douglas Adams to największy humorysta od czasu P.G. Wodehouse’a”.
Richard Dawkins, autor Samolubnego genu