Znaleźliśmy się w opowieści - tak to sobie podsumowałem. Jeszcze dobę temu, w tym martwym punkcie mojego życia, gdzie od jakiegoś czasu na nic nie liczyłem i - pogodzony ze swoim wypalonym przeznaczeniem - wegetowałem z dnia na dzień na nic nie czekając, wydarzyło się coś, co wykracza daleko poza definicję cudu. Cała życiowa wiedza zawarta w moich przekonaniach na temat życia okazała się naiwnym dziecięcym wybrykiem, gdy uświadomiłem sobie, że świat, który dotychczas znałem, jest jedynie ziarenkiem piasku na bezgranicznej plaży. W najmniej spodziewanym momencie spełniła się najmocniej niemożliwa obietnica, którą składało mi niebo, gdy poznawałem świat, a odwieczne urojenia - stały się przeczuciem. Nie uwierzyłem we wszystko od razu, być może nigdy nie uwierzyłem do końca w to, co mnie spotkało, ale wiem, iż wydarzyło się naprawdę... Życie Sebastiana Wagnera skończyło się - tak przynajmniej twierdził. Niegdyś wybujały marzyciel, dzisiaj - skrajny realista, z ledwością wiąże koniec z końcem, nie licząc na udoskonalony los. Któregoś dnia zdarza się dziwny wypadek - Wagner o mało nie umiera, gdy jego życie ratuje... Anioł. Od tej chwili wszystko się zmienia. Sebastian będzie musiał przekonać się, że prawda jest inna, aniżeli sądził i nie tylko porzucić swoje poglądy,typowo uwierzyć, że wszystko jest możliwe, a los zwykłego człowieka może nawet zmienić dzieje całego świata. Czy zamknie się w sobie, uznając wszystko za fikcję, czy również zmieni się na tyle, aby zaufać swym najskrytszym marzeniom?