Powieść historyczno-przygodowa dla młodzieży harcerskiej i nie tylko, osnuta na tle nielegalnej działalności w latach 1946-1949, legendarnej harcerskiej "Czarnej Trzynastki", w okupowanym przez Związek Radziecki Wilnie, opowieść barwna o cichym bohaterstwie, przyjaźni, a nade wszystko, o dumie z polskości, o niezłomności ducha, którego nie złamała fizyczna przemoc. (Jest dziś w Polsce drużyn naśladujących tradycje wileńskiej "Czarnej Trzynastki" kilkaset) Poznali się w chórze kościelnym św. Jakuba w Wilnie w 1946 roku, w momencie, gdy Wilno opuszczała większość Polaków. Rodziny tych chłopców, typowo prości i biedni ludzie, zostawali w Związku Radzieckim na mroczną i niepewną przyszłość, nie widzieli sensu opuszczania ojcowizny. Organista, druh Józef Kryptajtis, instruktor z dawnej, sławnej, wileńskiej drużyny harcerskiej "Czarnej Trzynastki", również się nie repatriował, na prośbę chłopców, zgodził się utworzyć harcerską drużynę. Działała w oparciu o ideę puszczańską. A rozumiał puszczaństwo druh Józef, nie jako powrót do źródeł czasu, lecz jako wzbogacanie swego wnętrza, przez zgłębianie dostojeństwa, prostoty, ciszy i tajemnic przyrody. Starczy chcieć, zgłębiać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniem. Proste, ale w tym właśnie tkwi cała tajemnica. Chłopcy współpracowali z podobną, działającą w ukryciu drużyną żeńską druhny Niki. Drużyna istniała do roku 1949, do chwili aresztowania jej przywódców przez NKWD. Trzyletnia barwna historia drużyny, to opowieść o cichym bohaterstwie, przyjaźni, a nade wszystko, o dumie z polskości,na dodatek o przegranej. Druh Józef i jego zastępowi starali się przydać życiu swoich chłopców w sowieckim totalizmie cech normalności. Kultywowali niezłomność, intymność, wrażliwość, prawość. Michał Gardowski Życie wyczyniało ze mną cuda, za co jestem mu wdzięczny. Zbierałem butelki w gruzach, sprzedawałem wypieki mojej babci na jarmarkach,byłem woźnicą w radzieckim Domu Dziecka, ale i reżyserowałem filmy dokumentalne w Afganistanie i na Kubie, redagowałem, jako naczelny, moją ukochaną Polską Kronikę Filmową. W owych czasach, nie "wydałem" nikogo, poza bohaterami dwóch książeczek z linii "Żółtego Tygrysa": "Uwaga Zefir, nadaję.." i "Akcja Poligon". I nie znajduję się w zbiorze Wildsteina. Dużo pisałem o młodzieży i filmie. Byłem poprzez cztery lata, do wyrzucenia z hukiem, guru telewizji w randze wiceprezesa. Później odstawionym na boczny tor, szefem "milczącej" Centralnej Agencji Fotograficznej. Na emeryturze sprzedawałem rybki i kanarki w sklepiku zoologicznym własnej żony. Uważam, że życie miałem super. Dziś znowu chwyciłem za pióro, bo lubię...